Przejdź do głównej zawartości

Rozdział 6


- Nie! - krzyk Aleca rozniósł się po całym pomieszczeniu. - Nie, nie i jeszcze raz nie!
Jego pięść zderzyła się z głuchym łoskotem z blatem biurka.
- Nie wrócę do waszej chorej wojny.
- Nie rób z siebie ofiary młody. - wysyczał przez zaciśnięte zęby mój brat.
Oboje wyglądali, jakby lada moment mieli skoczyć sobie do gardeł.
- Wystarczy. - pstryknąłem palcami i momentalnie ich od siebie oddzieliło.
- Alec, zastanów się jeszcze. - nim zdążył mi przerwać, szybko dodałem. - Masz czas do końca dnia.
Chłopak wyszedł z biura trzaskając drzwiami.
Jonathan posłał za nim nienawistne spojrzenie.
- Już dosyć J. Za dużo nagromadziło się ostatnio gniewu i przemocy, abyś dorzucał jeszcze swoją porcje. Pomyśl o...
- Nawet nie kończ. - wycedził.
Podniosłem ręce w obronnym geście.
- Wiem że to co powiem nie spodoba ci się, ale nie możemy tracić więcej czasu, którego i tak już nie mamy.
- Co więc zamierzasz James'ie Bondzie? - zakpił.
Zbyłem jego komentarz i podjąłem dalej wątek.
- Od dzisiaj masz zakaz prostackiego zachowania względem Alexandra.
Gdy spostrzegłem że zamierza coś powiedzieć, uprzedziłem go.
- Bez dyskusji. On musi wrócić.
- A jak zamierzasz tego dokonać? Wydawał się naprawdę rozgoryczony. - głos blondyna złagodniał.
- Mam swoje sposoby. - uśmiechnąłem się półgębkiem.

Elisabeth

- Mocniej! - mój krzyk rozległ się po całym pomieszczeniu.
- Nie widzisz, że już wystarczy? - w powietrzu rozległ się znajomy głos.
Automatycznie rzuciłam w jego kierunku kulą energii.
Z cienia wyłoniła się sylwetka wysokiego, młodego mężczyzny.
Dobrze znanego mi mężczyzny.
Zrobił zręczny unik i podszedł bliżej.
Alice oderwała się automatycznie od podłogi i na niego rzuciła.
Na moim gościu nie zrobiło to zbytniego wrażenia.
Jednym ruchem ją unieruchomił i cisnął nią o ścianę.
Spojrzałam w tamtym kierunku.
Dziewczyna była nieprzytomna.
Mój młodszy brat oparł się o ścianę, zachowując jednak bezpieczny odstęp.
- Co ty tu robisz? - warknęłam.
- Cóż za miłe powitanie. - prychnął. - Żadnego "Witaj z powrotem"?
- Muszę cię rozczarować mój drogi. Ze zdrajcami się nie witam.
- Auć. - chwycił się teatralnie za serce. - Jak mogłaś?
Zmaterializowałam kulę energii i już miałam w niego rzucić, kiedy spoważniał.
- Nie wpadłem z wizytą, aby walczyć, ani nic z tych rzeczy. Nie wiem co zamierzasz, ale wiedz, że przegrasz.
Po tych słowach od razu zniknął.

Jonathan

- Myślisz że to zadziała? - spytałem ze sceptyzmem.
Paul wzruszył ramionami.
- Na chwilę obecną, musi.
Odepchnąłem się od biurka i energicznie wstałem z krzesła obrotowego.
- Wybacz, ale myślałem, że stać cię na więcej. Była dziewczyna? Serio? Mnie by to nie przekonało?
- Nie? - brunet spojrzał mi wyzywająco w oczy. - Wspólna radosna, pełna oparcia przeszłość nic by dla ciebie nie znaczyła?
- Nie. - odparłem pewnym siebie głosem. - Ani trochę i...
- A to że miała próbę samobójczą? - przerwał mi wpół zdania.
- Udam, że mnie nie zaciekawiłeś... Nawijaj.

Alec

Jak oni mogą?
Proszą mnie o zbyt wiele...
Proszą mnie o bratanie się z mordercami, którzy śmią nazywać się obrońcami.
Spoglądam na zegarek.
Została mi godzina do podjęcia decyzji.
Nie zamierzam tyle czekać.
Zdejmuje rękawice bokserskie i spoglądam na moje zdarte do krwi kostki niewidzialnym wzrokiem.
To już koniec.
Z tą myślą odkładam co trzeba na swoje miejsce i wychodzę na korytarz.
Gdy wchodzę w zakręt, wpadam na Jonathana.
- O dobrze, że cię widzę. - mówimy równocześnie.
Blondyn daje mi sygnał, abym to ja pierwszy rozpoczął rozmowę.
- Nie wracam. - mówię i odwracam się na pięcie, aby odejść.
- Wiem że jesteś rozgoryczony. - mówi to tak łagodnym tonem, aż się zatrzymuję.
- No i? - mówię, ale się nie odwracam.
- Chcę cię przeprosić.
- To nie ma sensu. - ruszam żwawo przed siebie.
- Czekaj. - Jamie szepcze, jednak na tyle głośno bym go usłyszał. - Rose.
Zamieram na dźwięk imienia mojej dawnej przyjaciółki.
Po chwili jednak się otrząsam i sięgam do klamki.
- To był cios poniżej pasa.
Wyszedłem.
Po chwili jednak drzwi się otwierają i słyszę coś co mrozi mi krew w żyłach.
- Ona chciała się zabić...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Susan powraca!!!

Ostatnio widzieliśmy ją, gdy jechała z Paulem na biwak w pierwszej części. Teraz z postaci epizodycznej, stanie się dosyć istotną postacią. Zostanie wtajemniczona w sprawę przez... A to zobaczycie wkrótce...

Zapowiedź 11 rozdziału

 Już dzisiaj wjeżdża nowy rozdział... Będzie się działo :) Kto na gifie? Zobaczycie :)

Rozdział 10

Jamie Kiedy chodziłem jeszcze do szkoły, obowiązkową książką do przeczytania była "Historia Strażników". Opisywała ona wszystko o nas. Narodziny pierwszego z nas. Jego genialne pomysły. Stworzenie run. Sposoby walki. Rodzaje wrogów. Inne światy. Opisywano je z dokładnością księgowej. Skąd ja wiem kto to... Eh... Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że zabrakło jednego. Doliny Umarłych. Zaraz po wylądowaniu znalazłem się we... mgle. Gdzie nie spojrzę - tam ona jest. Wszędzie. Zaciskam rękę na broni i nasłuchuję idąc powoli przed siebie. Co prawda mam na sobie run Słuchu, jednak dookoła panuje cisza i na nic mi się on nie zdaje. Kat Ląduje w samym środku... W samym środku burzy piaskowej. Momentalnie do moich oczu wlatuję pełno piachu. Wiatr jest tak mocy że, wlatuje mi gdzie tylko może. Do uszu, nosa... Nagle wśród tego całego zamętu słyszę potężny huk. Fala uderzeniowa jest tak duża że, momentalnie lecę do tyłu. Jednak zamiast poczuć pod pleca...