- Zgłaszam się na ochotnika. - wpadam do biura Paula jak burza. Anioł unosi głowę znad biurka i patrzy na mnie zdezorientowanym wzrokiem. - Jakiego znowu ochotnika? - Do Doliny Umarłych. - wbijam w niego wzrok i wcale nie zamierzam go odwrócić. Ku mojemu zaskoczeniu ciemnowłosy wybucha głośnym śmiechem. - Ty? - patrzy na mnie z rozbawieniem. Tego, abym była w nastroju do żartów, nie można jednak o mnie powiedzieć. Jestem w bojowym nastroju, nieugięta i nie zamierzam tego zmienić. Nadal wpatruje się w niego bez mrugnięcia okiem. - Bardzo śmieszne. - prycham, po czym podchodzę do niego bliżej i opieram się o blat biurka. - Nawet jeśli mi nie pozwolisz, ja tam pójdę. - mój głos nieco łagodnieje, jednak nadal jest stanowczy. - Chociaż nie ukrywam, wole mieć twoje błogosławieństwo. Podnosi się z krzesła i bacznie lustruje mnie wzrokiem. - Ty to zamierzasz zrobić. To nie było pytanie, to było stwierdzenie. - Owszem. Nie zostawię go. Nie tym razem. Wiesz co wtedy czułam? Wt...